Tak Brzmi Miasto – o słowach w trakcie edycji 2020 [podsumowanie]

Tak Brzmi Miasto – o słowach w trakcie edycji 2020 [podsumowanie]

Zanim zebrane i skonkludowane zostaną przez organizatorów wszystkie wątki i opinie płynące z tegorocznego, krakowskiego wydarzenia spod znaku Tak Brzmi Miasto, kilka luźnych podsumowań i obserwacji zrodzonych z zewnątrz. To raczej kronikarski obowiązek połączony z niekłamaną przyjemnością opisania wydarzenia, którego sedno nie sprowadza się tylko do wystawy gadających głów.

Nie uczestniczyłem we wszystkich wykładach/panelach/warsztatach, ale wybierając te z pogranicza zainteresowań naukowo-dziennikarskich, mogłem wyrobić sobie zdanie nt. kondycji rynku (po relacjach ze wszystkich jego stron), argu- i kontrargumentów (młodzi wykonawcy) oraz kierunków, w jakich podążać mogą, a może i muszą, zmiany w całej branży. I choć Tak Brzmi Miasto pokazało, że przepaść między artystami a instytucjami (i to branżowymi) w niektórych obszarach jest nadal niemała, i że ma często podłoże – nazwijmy to – pokoleniowe, bezcennym jest stworzenie pola do spotkań i rozmów, wymiany (gdzie się da) uwag, a także formalnych i nieformalnych odniesień do rodzących się często znienacka wyzwań. A przede wszystkim – kolektywnego spojrzenia na przyszłość rynku. Wyzwań przed całą branżą muzyczną nie ubywa, i nie chodzi tu tylko o trwający okres pandemiczny. I bez tego można mieć wrażenie, że się mnożą, a technologia jest po prostu głównym napędowym. Hasło „O przyszłości (w) branży muzycznej” w końcu zobowiązuje.

Zmiany w muzyce, zmiany w mediach

Pierwsze dwa dni konferencji Tak Brzmi Miasto opierały się na cyklu spotkań warsztatowych „Digital od A do Z”, z omówieniem najważniejszych dziś mediów społecznościowych; trzeciego dnia dominowały sesje mentoringowe. To kronikarsko. 14 listopada podczas panelu otwierającego można już było (głośno!) zastanowić się nad kierunkiem, w którym podąża branża muzyczna. I wbrew przewidywaniom, oceny perspektyw i okoliczności jej rozwoju przywiały wiele optymizmu. Bo choć zajęto się w dużej mierze technologiami jutra (które tak naprawdę dzieją się tu, teraz i dzisiaj), wyraźnie podkreślano pola przewagi w przestrzeni – głównie – cyfrowej, które otwierają nowe opcje dla twórców na tworzenie, dotarcie, czy budowanie zasięgu i relacji z odbiorcami. Fajnie, że z bardzo wielu postawionych na początku pytań, tak niewiele zostało oczekujących odpowiedzi. W podobnym tonie przebiegało spotkanie pn. „Jak zadebiutować w 2021?”, które okazało się być raczej swoistym warsztatem. Można było z niego wynieść kawał wiedzy praktycznej nt. perspektyw i możliwych działań w najbliższej, a nie tej dalszej, przyszłości. Trzecia odsłona panelowa, nt. dywersyfikacji źródeł dochodu w muzyce, była jego naturalnym rozwinięciem, którego ciąg dalszy nastąpił przy warsztatach z zarządzania treściami – monetyzowaniu ich czy streamowaniu. Zamierzenie czy nie (oczywiście, że tak), utrzymanie ciągłości tematycznej udało się organizatorom znakomicie. W najbardziej interesującej mnie dyskusji pt. „Zmiana w mediach” udział wzięli dziennikarze radiowi (Agnieszka Szydłowska, Agnieszka Obszańska, Jan Niebudek), związani z trzema projektami online: wielkomiejskim i młodzieżowym newonce, powstającym na gruzach „Trójki” i z jego zespołem Radiem 357, oraz będącym próbnym pomostem między starym a nowym – Radiem Nowy Świat. Punktem wyjścia była tu rola mediów publicznych, które na skutek destrukcyjnych, politycznych decyzji (casus Trójki), a mając potencjał – choćby zasięgowy, ale też do niedawna marki samej w sobie – przestają mieć znaczenie kulturowe. Otwierają tym samym pole do działania innym, sprofilowanym stacjom o węższych, ale trwałych zasięgach. Odnoszę wrażenie, że przy okazji tego właśnie panelu, po raz pierwszy podczas Tak Brzmi Miasto tak wyraźnie uwidoczniły się wizje pokoleniowe – tu: dotyczące odbioru mediów, tego, kim wciąż są dziennikarze zajmujący się muzyką (kulturą), i jaka powinna być w mediach utrzymana dynamika zmian. Ważnym, o ile nie najważniejszym pytaniem, które przewijało się przez wypowiedzi gości, była kwestia lojalności odbiorców, a bezcennym wnioskiem, wspólnie podkreślane przeświadczenie o dużym znaczeniu mediów publicznych i potrzebie walki o ich status. Może mało było o relacji radio (medium) – artysta, może też zmiany w mediach za bardzo ograniczyły się do tej jednej (zmiany), niemniej warto było posłuchać tego, w jakim miejscu są dziś dziennikarze, którzy praktycznie z dnia na dzień zostali wykorzenieni ze swego naturalnego środowiska, i to przy użyciu tępych, towarzyskich, polityczno-instytucjonalnych narzędzi.

Artyści, branża i widoki na przyszłość

Naturalnie chyba, ostatni dzień Taka Brzmi Miasto poświęcono na refleksje na temat tego, co udało się w 2020 roku osiągnąć, co się w nim, dla branży, zmieniło, i co może się udać/zmienić w 2021. Innymi słowy – jak przekuć słabsze strony w mocniejsze, złe w dobre, gorsze w lepsze. Jak żyć z muzyką, a przede wszystkim – z muzyki. I z kim pod rękę. Było więc co nieco o naszym odbiorze koncertów online (w odniesieniu do tej formy występów podczas TBM miało to wydźwięk symboliczny), perspektywach dla wschodzących artystów, programach pomocowych i drugich etatach. Było subiektywne podsumowanie roku w branży, i tu – ponownie – przeważały pozytywy! Przy okazji rozmów o nowych artystach i pozycji tych uznanych (nie mówmy „starych”), jeszcze raz pojawił się rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami, ze strony muzyków i ich otoczenia, a sposobem ich zaspokajania. Rozmowa z różnych pozycji – od wydawców, dystrybutorów, menedżerów, realizatorów, samych artystów, na organizacjach i związkach zawodowych kończąc – przypomniała po raz kolejny o różnicach generacyjnych, i to nie tylko odnoszących się do technologii, ale też m.in. sposobu „partycypacji w”, czy raczej współtworzenia rynku muzycznego. Ostatni dzień TBM zmienił się tym samym w jedną, długo trwający dyskurs pro-autorski, obejmujący szereg dylematów, jakie obok komponowania, dzielenia się swoimi produkcjami i sposobności zarabiania, stają przed młodymi twórcami. Tak Brzmi Miasto to jak wejście do dużego hallu, połączonego z wieloma drzwiami, z których żadne nie są dla nikogo zamknięte. Bez hierarchii, zasłon i niepotrzebnych kodów dostępu. Kolejna odsłona TBM udowodniła, że mimo złożoności (także, a może przede wszystkim interesów), branża muzyczna nie znosi zastojów, a wpisana w jej DNA dynamika jeszcze silniej motywuje do integracji, współpracy i podrzucania pomysłów na jutro. I organizatorzy tego wydarzenia lepiej, od niejednego, o tym wiedzą.

W części drugiej będzie o streamingowanych prosto z Klubu Studio dźwiękach…

LOADING